Tadeusz Makowski - Dziad i baba |
Sztuka Makowskiego
My jesteśmy dzieci z jednego podwórka.
A my mamy bęben, którego boki
wyglądają jak niebo, kiedy je wschód rozpali,
na które naklejone szczyty śnieżne gór wysokich.
A na głowach hełmy,
piramidy Cheopsa,
ubieramy w nie czasem
naszego mopsa.
I mamy nóżki, złe na siebie, obrócone na piętkach haczyki.
A potem jeszcze, proszę,
jesteśmy pięknie zapięci na czerwone guziki,
z których najwyższy jest nasz nosek.
A co wy od nas chcecie, my nie wiemy.
My mamy pełno lalków i słoniów,
My jedziemy zdobywać we czterech śmietnik
na jednym drewnianym koniu.
Tam chcemy zatknąć pełno swoich chorągwiów.
Ale co to, jakiś ruch, czy to pani stróżka nie leci jak kwoka?
Zeskakujemy z konia, stajemy szeregiem przestraszonych kurczątków
patrząc, czy gdzieś tam wyplatana bólem trzepaczka nie leci z wysoka.
Ale nie: To przyszedł nas malować pan Makowski
Klawo! Da czekoladki, a Felek mysz taką, że ciarki idą, do kieszeni mu wpląta.
Porzucona halabarda leży, brama naszego dzieciństwa jest otwarta na oścież
i wpływa na papier, na kółkach oczu, flota admiralskich trójkątów.
Jerzy Harasymowicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz