Ulica Szarlatanów
Szarlatanów nikt nie kocha.
Zawsze sami.
i na dole.
W tajnych szynkach piją dziwne
alkohole.
I wieczory przerażają
bluźnierstwami.
Wymyślili swe tablice
szmaragdowe.
Krwią dziewicy wypisali
charaktery.
Strachy w liczbach: 18,
3 i 4.
Przeklinamy Jezu-Chrysta
i Jehowę.
Szarlatani piszą księgi
o papieżach
Zawsze w nocy mówią źle o
Watykanie
Zawsze w nocy słychać szklane,
szklane łkanie:
Płaczą gwiazdy zaplątane
w szkła na wieżach.
Kiedy miesiąc umęczony
wschodzi na nów,
Alkohole z przerażenia
drżą słodyczą.
Nie pomogą alkohole:
w nocy krzyczą
Łzy fałszywe szmaragdowych
Szarlatanów.
Bardzo cicho i boleśnie
jest nad ranem.
Dzwonią dzwony, świt pochyla
się w pokorze.
Odpuść grzechy szarlatanom,
Panie Boże,
Wszak Ty jesteś takim samym
Szarlatanem.
Konstanty Ildefons Gałczyński
Wiersz jak to u Gałczyńskiego kapitalny.
OdpowiedzUsuńOdpuść proszę Panie Boże szarlatanom, wszak i ja do nich zaliczon być mogę, ale obraz obok wiersza - cudowny, ta miękka gumowa ulica, ten pijany tramwaj, szare przepiękne okna z kolorową, nie wiem jak nazwać, wstawką. Wiersz wart obrazu i odwrotnie.
:)am
Zgadzam się, że wiersz jest fantastyczny i obraz również (to mój ulubiony 'Yerka':))
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o wiersz, to przeczytałam [bodajże u Kiry Gałczyńskiej], że na pytanie panny Natalii o swój najukochańszy wiersz, starający się o jej rękę Gałczyński, bez wahania odpowiedział: "Ulica szarlatanów".
PS. Piszę bez sprawdzania dat, ale ja to naprawdę tak zapamiętałam! - choć być może teraz się kompromituję:)
Pozdrawiam:)