Do Ateny
Przez sowią ciemność
twoje oczy
nad hełm spiżowy
twoja mądrość
uniesieni
myślą lekką jak strzała
wbiegamy przez bramy światła
z jasności w oślepienie
uniesieni
na mdlejącym ramieniu
salutujemy ciebie
ciałem na tarczy cienia
gdy głowa runie na piersi
zanurz nam palce we włosy
unieś wysoko
kształt ostry i niespodziewany
wynurz na chwilę
z ptasich opon
niech nas dobije twoja dobroć
niech zgubi nas okrutna litość
w otwarte włócznią
puste ciało
oliwę lej
łagodnych blasków
i zedrzyj z oczu
łuską powiek
niech patrzą
Zbigniew Herbert
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz