Strach
Kiedy nocą
zrywam się owinięty szorstkim kocem strachu
przez chwilę
podczas której strącam z powiek
ciężkie ziarno snu
chybocząca przed domem lampa
zdaje się być atomową eksplozją
długo nie mogę usnąć
myślę
co bym próbował ocalić
myślę
czy dla moich stóp
śnisz do ciebie wiodące ścieżki
czy dla mnie
układasz w uśmiech wargi
bo chociażbym uratował zieleń parków
barwę kwiatów i szelest strumieni
czym by były bez twego uśmiechu
konwalią bez woni
dzbanem bez dna
skrzypcami bez strun
Bogdan Loebl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz