Droga
Drogą, stłumioną przez widnokrąg, po którym
przewiały linie pól -
Obok – stwardniałą gliną, jak ciążą, nabrzmiało.
To kopiec – który odmilkł: Jak gruby pomruk natury
doszedł do mnie z obszaru.
Gdzież jest zasłonięte horyzontem, najdalsze, zakopane koło
Ziemi,
głucha mogiła narodzin,
z którego wytrysło me ciało?
Krztusząc się świata nadmiarem:
wołam.
- idę w grudach i lodzie szosą zgruchotaną przez koła.
Julian Przyboś
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz