Gustaw Gwozdecki – Wieczorna tęsknota - 1928 |
w świecie Société ImaginaireNasze języki otwierają przestrzeń
pamięci. Klucze słów przelatują
nad rzeką zapomnienia, po której
płynie cień Dostojewskiego. To cień
naszej epoki, która wciąż się kończy
implozją znaczeń. Trwa i zapada się
w siebie: niczym czarne słońce
pochłania światło. Kamienieje gwiazda
naszego czasu i czytamy nagle
mowę drzew, wiatru, wody: mowę
zmarłych i nie narodzonych jeszcze
poetów. Oślepieni, tu na Romerstrasse,
w małym, mieście zgubionym, w środku
Europy, potrącamy przechodnia
imieniem Stawrogin. W tej samej
historia śpiewa nową pieśń
i otwiera przed nami świat miłości.
I wiemy o czym śpiewa, lecz nie znamy
słów. Znów będziemy się uczyć obcego języka
czasu, który nas pożre, który nas ocali.
Leszek Szaruga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz