A lubią jeszcze powikłaną zgrają
Spłoszyć się nagle o samej północy
Albo udawać, że tylko udają
Uległość niebu i hołd swej niemocy...
I lubią szukać wskroś nieba opary,
I nie znajdować błękitnej przyczyny
Narodzin, którym słoneczne zegary
Nie dały jednej, śmiertelnej godziny.
Lubią się jeszcze nie skarżyć, nie żalić
Na kwiatów wonność, na słońca uduszność
I na ten ogień, co nie chce ich spalić,
I na istnienia całego niesłuszność!
A potem na wznak kłaść się na niebiosy,
Splatać ramiona i rozplatać włosy.
Bolesław Leśmian
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz