Dokop mu
Z dziurawej kieszeni sypią się resztki tytoniu,
wszystko ci zwisa; idziesz pochylony jak
zbieg. Czemu tak szybko, gdzie uciekasz?
Jeden kolor wpada ci do oka i nic nie jest
od czegoś ładniejsze. Takim jak ty, jak ty
teraz, co się może schrzanić. Para z nas
wyjściowa - piękna mery zęby cztery i
cichoszary, w pękniętych okularach schizol.
Berni Allison zasuwa bluesa, aż mnie nosi,
aż rzuca po chodniku, pobujaj się ze mną, niech
coś cię wreszcie rozkręci zezowata kukło.
Ile jeszcze miejsc na nas czeka? Kurczy się
wyobraźnia, zegar bije, cmentarze raźno wyłażą
naprzeciw. Nie przefruniesz, musisz wejść, a ja
za tobą. Smycz i zaciśnięta ręka. I nic się za nami
nie wlecze. Urwało się, uciekło. Odpuszczone,
przemilczane bycie. Może w alei niezasłużonych
ktoś nam wręczy nagrodę jobla, przypadkiem
pomyli groby i położy kwiaty, zapali światełko?
Berni, cofnij płytę i leć od początku, dokop mu.
Mirka Szychowiak
Dokop mu - Mirka Szychowiak
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz