Chcenie
Przebrnąwszy wielu, którzy chcieli
sprzedać, zebrać na fundusz, operacje, drobne
na pociąg, papierosa, pokazać mi zestaw
cudownych noży, spytać o godzinę,
poprosić o zapałki - wychodzę na Rynek,
tu chcą, bym wreszcie zechciał poczuć się
obywatelem stolicy kulturalnej euro-
pejskiej oraz chcą, bym
za darmo całkiem uczestniczył
w koncercie, w ramach telefonii
i ubezpieczeń, abym poparł
ich kandydata, a najlepiej wszystkich
ich kandydatów i chcą także,
bym porozmawiał o rozwodzie, nadszedł
oto ten moment, a ponadto chcą, bym
przysiadł się do nich, znów pada banalne:
czy jesteś dzisiaj przysiadalny? dałbym
wiele za to, by już przy mnie nie
cytowano mnie, nie, to nie jest przyjemne,
a nadto nie mam ani grosza,
a oni pragną, aby im postawić,
więc po co tutaj lazłem? normalnie, powoli
zmierzam do pracy, trzeba przejść przez morze
chcenia, aby do pracy od niechcenia dotrzeć,
tam telefony, chcą, bym
reprezentował literatów Wschodu,
wrócił, miał serce, oddzwonił, miał czas,
sumienie, bo chcą,
bo chcą chcieć, bo im się rzekomo należę,
leżę, patrzę w podłogę i nie chcę.
Marcin Świetlicki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz