1
Pod ramię własne sięgam jak wodospad po koryto i głaz...
Ani jeden uścisk, pocałunek w usta
co oddech zmilczy
Ani jeden kamienny mur co cię na duchu dźwignął
już nie podźwignie
Ani jeden głos z przestrzeni co się do życia budził
Ani już jeden kwiat, co ci twarz malował i oczu budził
już ci nigdy nie zakwitnie
Ani jeden szumny las piersią męża cię nie ogrodzi i osłoni
Ani jeden w końcu gad cię nie ugryzie
Ani jeden dziewczęcym okiem wodny staw
mrużenia rzęs ci nie uspokoi
I ani też pieśni, pieśni ślad za tobą nie nadąży
Ani jeden sen marmurów najwieczniejszych cię nie obudzi
Ani jeden wiersz co w tobie żył i ptak co w tobie śpiewał
nie poda ci zewu
I tylko wieczność żałobnym rąbkiem sukni cię dotknie
Przez to, przez to jedno,
że byłeś sobie własny
sobie własny
ale wiem
to wrodzone serca ziem i klimatów cię zdradzały
Przyjąć chciej hymny od ziem
grób swój własny
Skoroś kiedyś był na ziemi
Przyjąć chciej nie odechciej
Lecz zamyśliłem się nad tym
pośmiertnym kwiatem
Zamyśliłem się zastępując
ci drogę dalej
Obecny w świątyni Bóg zwątpił sam w siebie
2
utracić tak życie że połamane ręce i kości zobaczyć
na papierze, utracić daty, połączenia pociągów i rodzeństwo
nic nie mieć prócz wierszy, utracić twarz w lustrze
zobaczyć się w obłędzie. Podnieść się, odrestaurować
skleić się, wskrzesić
i mieć dalej serce, wielkie serce
3
Utraciłem przyjaciela. Teraz jestem przydrożnym
kamieniem. Być nim nie chcę. Podłożę pod niego całą
ziemię
ze swoim otartym sercem. A z żalu nie zmartwychwstaniesz.
Ale m ę ż n e lasy wyjęczą twój grób (jodła, świerk
jedlina i położę ci przydrożny kamień)
A życie jest długie. Najstraszliwiej wielkie. Żadna góra
Mount Everest, żadna rzeka: Amazonka, Ob, Mississippi,
La Plata,
żaden step, stroma ściana, ani nawet Ocean Indyjski
czy Spokojny, ani nawet caluteńka Euroazja nie są
większe od rozmiaru jednego życia
gdy rozewrzeć ramiona
- ty to znałeś
(a ja będę miał grób w Oświęcimiu)
Andrzej Babiński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz