Kolęda koni - Jerzy Harasymowicz

Kolęda koni

My konie kasztany bułany i siwy
co go oświeca droga gwiaździsta
raz nocą stoimy w stajni od zmęczenia ledwie żywe
aż tu ktoś do nas mówi o lokach złotych jak oko liska
Wyjdźcie ze stajni konie
i idźcie tędy
kędy szata moja
modra wionie
poszliśmy więc przez zimę aż do leśnej polany
łby z derek kudłatych jak z dziupli wysuwając
i patrzymy na niebie drzemiącym jak stare organy
anioł w radości gwiazdę jak brata obejmuje i śpiewają
A niżej w aniołów różowych pnączach
szczyty modrzewiowe i świerków
a jeszcze niżej z grzyw koni złotych
daszek nad lipową kolebką
I przychodziły długim sznurem konie z całego świata
żeby użyczyć dzieciątku grzywy na krokiewkę
i był jeden pegaz co miał skrzydła takie
jak anioł co latał
i koń w sukience niebieskiej z pióropuszem
jakby w bukiet zwinięto śpiewkę
Były też zwykłe konie woziwody lecz wszystkie
służyły jednako
Jednako cukrem karmił je Józef święty
czerwieniły się na mróz ośnieżone głogi i ptakom
zakazano treli żeby nie budziły więc trzepotały tylko
u głowy Panienki

Jerzy Harasymowicz

2 komentarze:

  1. Dobry wieczór :)
    tego wykonania Pani pewnie jeszcze nie słyszała..? :)
    http://www.youtube.com/watch?v=I2RYC8rvY1I
    jutro będzie we Wrocławiu śpiewał Herberta i Gintrowskiego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry:)
      To jest coś fantastycznego! Jestem absolutnie zachwycona i olśniona!
      C U D O !!!
      Prześlicznie dziękuję za ten link:***
      :)

      Usuń