Tęsknota Michała Lermontowa
Na dróg rozstajach śpiewa czart na rogu,
A rankiem w dziką przemienia się gruszę.
Pod skrzydła świtu nie na pierwszej drodze
Lermontow koniom patrzy w smagłe uszy.
A kiedy szynel opajęczy pył,
Wiorsty zagubią się w kół rozhoworze
I pot obkleja błyskiem końskiej sierści -
Powtórzy słowa nie swojego wiersza.
Ja was lubił,
Lubow jeszczo, byt możet...
Tęsknota w oczy uderza jak pył,
Nad głową krąży jak nad stepem orzeł,
Dniem biały płomień, nocą gwiazda spada,
I wilk znajduje gniazdo w gorzkich trawach.
Ja was lubił,
Lubow jeszczo, byt możet...
Gardą pałasza waląc w obce drzwi
Chłop przed mundurem znów gębę otworzył,
Ubogie ściany struchleją przed świecą,
Kożuch się wilkiem najeży na piecu.
Ja was lubił,
Lubow jeszczo, byt możet...
Jutro znów w skwar, albo w zawieję śnieżną
Aż serce zmoży późnych ognisk dym,
Koniom jak mędrcom gwiazdy łby obwieszą
I traw milczenie szepnie nakaz świerszczom.
Ja was lubił, lubow jeszczo, byt możet...
Noc nieprzespana zagmatwa się w cieniach,
Na dróg rozstajach pułki i wąwozy,
Czart rankiem w dziką gruszę się przemienia.
Andrzej Bursa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz