Animula
"Z ręki Boga wychodzi zwykła dusza"
Na płaską Ziemię zmiennych blasków i okrzyków,
W światło i ciemność, w wilgoć albo suszę, w żar i chłód;
Biega wśród nóg foteli i stolików,
Staje i pada, chciwa zabawek i pieszczot,
Śmiało idąca, nagle przerażona
Chroni się w zgięciu łokcia i kolana,
Spragniona słów otuchy, cieszy się
Aromatem i blaskiem choinki w pokoju,
Podmuchem wiatru, światłem słonecznym, i morzem;
Studiuje plamy słońca na podłodze
i jelenie biegnące wokół srebrnej tacy;
Plącze z prawdziwym - przywidziane;
Uwielbia karty, królów i królowe,
Proroctwa wróżek i bajanie służby.
Rośnie wciąż brzemię, kiedy rośnie dusza,
Raniąc i dręcząc coraz bardziej, dzień po dniu;
Ranią i dręczą coraz silniej, tydzień po tygodniu,
Imperatywy "jest i zdaje się",
Możliwe i niewykonalne, pragnienie i umiar.
Na koniec ból istnienia i snów narkotyki
Kulą duszyczkę w fotelu przy oknie -
Za tomami Encyclopaedia Britanica.
Z ręki czasu wychodzi zwykła dusza,
Lękliwa, samolubna, kulawa, bez wzroku,
Niezdolna cofnąć się lub otworzyć drzwi,
Lęka się ciepłej realności, nie ufa dobroci,
Wyrzeka się natrętnych wizji krwi,
Cienia własnego cień, widmo we własnym mroku;
Zostawia stos papierów w zakurzonym gabinecie;
I żyje po raz pierwszy, w ciszy po wiatyku.
Módl się za Guiterrieza, chciwego szybkości i władzy,
Za Boudina, rozdartego w strzępy,
Za tego, który zrobił ogromny majątek
I tego, który poszedł własną drogą.
I za Floreta - ogarami zaszczutego pośród cisów,
Módl się za nami teraz i w godzinę naszych narodzin.
Thomas Stearns Eliot
tł. Krzysztof Boczkowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz