Be cheerful, sir,I
our revels now are ended.
Czas skorupy ziemskiej.
Czas galaktycznych mgławic.
Czas pliszki.
Niegdyś:
oceaniczny ruch,
fala do naśladowania.
Teraz: krążenie
niezliczonych pyłków w słońcu
w każdym otwierającym się oknie.
W rozecie równań.
W katedrze matematyki –
świat który jednak żyje
z nami, z umysłem i zmysłami człowieka,
z ludźmi, którzy mierzą –
którzy odkrywają nowe, uciekające
mgławice gwiazd za kręgiem widzenia
i sięgają ku echom
głosów, poza lodem mórz i zmarzliną
i bezsennymi nocami
w miastach, gdzie woda gruntowa wysycha –
głosów, któreśmy kochali, kochamy...
Cierpliwie, nieznużenie
dążymy do wyzwolenia samej materii,
zamroczonego ducha.
Niegdyś: czas człowieka...
II
Kiedy świecąc nocne chmury,
ciemne nebulae, przeciągają,
Słucham – nie
zatopionych dzwonów katedry,
które opadają w milczeniu
w odległy ocean.
Słyszę pulsowanie wszechświata
pod zamkniętymi powiekami.
Ősten Sjőstrand
tłum. Zygmunt Łanowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz