Nienapisany wiersz
Śnił mi się wiersz: piękny i cały.
Wyszlifowana kryształowa kula. Otwarta
klatka, pełna złoto-jesiennego krasowego
światła. W niej pustka z muzyczną
szkatułką w sercu. Szum skrzydeł martwego
ptaka i podziemnej rzeki, której drogi
odkrywa promień mgły, która się wije
między winnicami i samotnymi borami…
Wziąłem ołówek, który mam zawsze
pod ręką przy wezgłowiu, i chwyciłem go
jak ten, który tonie, chwytając
cienką, nieistniejącą słomkę. Rano
obudziłem się z ołówkiem w ręku.
Z drobnym promieniem słońca, który oświetla
linie życia i śmierci, krzyżujące się
na mojej dłoni. Z przez nocną
ulewę zmytą koroną wielkiego
orzecha w oku. Z gruchaniem synogarlic
w uchu... Snu nie pamiętałem.
To był jeszcze jeden mój nienapisany
wiersz. Wiersz, który, niczym wielu
ludzi w mieście, w którym się urodziłem,
pochłonęła noc.
Josip Osti
tłum. Katarzyna Szproch
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz