Psalm o nożu w plecach
Nocą siedzę przed sobą
ja w cylindrze ja boso
a tam przez wieś z wesela
z nożem w plecach mnie niosą
Nocą biegnę przez miasto
ja w cylindrze ja boso
by napoić snem brzozy
mnie bliskiego niebiosom
Nóż się w plecach zabliźnił
sen w naciętą wszedł brzozę
strzykające w sad z jutrzni
kozie mleko nam wiozę
Na wznak we śnie leżymy
ja w cylindrze ja boso
słysząc tylko jak nocą
w jego plecy nóż wchodzi
i trzy szybki w okienku
coraz głośniej dygocą
Tadeusz Nowak
Witam,
OdpowiedzUsuńkiedyś zaczytywałem się Nowakiem, przez długi czas nie mogłem się od niego oderwać. Jest taki liryczny. Trzeba się w niego dosłownie
wgryzać, i warto to robić. Tych dwóch nas ja i ty i jeszczemy jako trzeci z nas my. Z nożem w plecach lub bez, z ranami zabliźnionymi lub nie.
A szybki dygocą.
Oj dygocą dygocą... Nie wiem jak u Ciebie, ale u mnie to już ledwie zipią.
OdpowiedzUsuńPS. A Nowak już od jakiegoś czasu ma u mnie miejsce na podium. Medalowe!
OdpowiedzUsuń