Ukochanej Matce - KrzysztofNie patrz w tył - to dziecięctwo taka otchłań,
a na płacz jej za wiele.
Jakby kantyczki dziecinnej odgłos znów cię napotkał,
kantyczki śpiewanej w którąś śnieżną niedzielę.
To dławi - te święta świerkowej pieśni,
śnieży śnieg, po którym przeszło już tyle ludzi.
Omotany w śnieżyce innych aniołów, śmiertelnych, nie śnij,
W dniach, w kopułach blaszanych nagle się zbudzisz.
Pieśń prymitywna - kto ją obudzi, nie budź.
Odpadły skrzydła nocy świętej, odpadły bogom.
Inne już gwiazdy - z lodu - przyprawione niebu.
To tekturowy smok zwęglony od łez
ciągnie z szelestem sypiący popiołem ogon.
Krzysztof Kamil Baczyński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz