Bal u Salomona (fragment)
— Gulistan — mówi — to ogród róż,
w ogrodzie — mówi — strumienie.
Róże? na skronie — mówi — róże włóż,
strumienie — mówi — to cienie.
Kto mówi? — mówi. — To kilka chwil.
Świat — mówi — jak lalka znika.
Ach, to nic — mówi — to tylko tryl.
Kto mówi? Mówi muzyka.
Jeszcze się podnieś, jeszcze się schyl,
przebiegnij po klawiaturze.
To nic nie znaczy, to tylko tryl,
to tylko z trylów róże.
To są te gaje prawdziwych snów,
te dłonie i te dotyki,
i to, co wznosi się, i znów, i znów
plastyczniejące muzyki.
Nie krzycz, nie trzeba — już tyle lat…
to wszystko nic nie znaczy…
Widzisz te mgły? te mgły to świat,
a to jest krew twej rozpaczy.
I znowu w górę, i znów, i znów
wyrastającym trylem;
a może dosyć trylów i słów?
poczekaj, jeszcze chwilę.
Jeszcze chwileczkę małą jak tryl,
świt także będzie wkrótce.
Słabnij czy mężniej, wątp czy się sil —
śmierć zagra ci na dudce.
Gulistan — mówi — to ogród róż,
w ogrodzie — mówi — strumienie.
Konstanty Ildefons Gałczyński
Dziękuje Ci Ewo za ten wpis. Poznałaś mnie na tyle, że wiesz, że sny znaczą dla mnie wiele. Miałam kilkanaście snów o których mówię, że to sny do zapisania. Każda moja powieść ma oniryczne teksty i czerpię z tych hipnagogicznych stanów i nie tylko, z hipnopompii też. W tego rodzaju literaturze jest "Sen Lincolna." prezydenta USA, który dokładnie wyśnił własną śmierć. Takich przykładów jest wiele. Raz w życiu miałam sen, który po przebudzeniu automatycznie w jakimś amoku zapisałam. Kiedy się ocknęłam na dobre zauważyłam, że tekst był zapisany wierszem. Był bez tytułu Zatytułowałam "Jak to polska baba diabła na śmierć upiła" Ten sen zdarzył się zaraz po śmierci mojej mamusi 28 lat temu i wpłynął diametralnie na moje życie, zresztą nie tylko ten. Proszę tylko te cztery zwrotki.
OdpowiedzUsuńJest pieczara zimna wielka
Wilgoć łazi tu po ścianach
Niezbyt ciemno – w rogu belka
A na belce kadź miedziana
W kadzi się gotuje azot
Bo tu się uczucia schładza
W prawie dwustu stopniach
Nad duszami czarcia władza
Tu przepaście osuwiska
Inna siła grawitacji
Tutaj puszcza się z urwiska
Grzeszne dusze różnych nacji
Stąd już nie ma wcale wyjścia
Tu gościna po wsze czasy
Nie ma tutaj miłosierdzia
Nawet dla wybranej rasy.
Kocham ten wiersz
OdpowiedzUsuń