Chciałabym... - Marina Cwietajewa

Marc Chagall
***

Chciałabym mieszkać z tobą w małym miasteczku
Gdzie wieczny półmrok i wieczne dzwony
I w małym wiejskim zajeździe ciche tykanie starego zegara
Jak kropelki czasu
A czasem wieczorem
Z jakiegoś poddasza
Flet
I sam flecista w oknie
I duże tulipany na oknach
I może byś nawet mnie nie kochał
-----------
W środku pokoju
Wielki kaflowy piec
Na każdym kaflu rysunek
Serce - róża - okręt
A w jednym oknie
Śnieg - śnieg - śnieg

Leżałbyś, taki jakiego cię kocham - leniwy
Obojętny, beztroski
I tylko
Z rzadka
Cichy trzask zapałki
Papieros jarzy się i przygasa
I długo, długo drga na jego czubku szary słupek popiołu
Nie chce ci się nawet go strzepywać
I cały papieros leci w ogień

Marina Cwietajewa
przekład Joanny Salamon

8 komentarzy:

  1. W tłumaczeniu dopuszczony został błąd, ponieważ w oryginale podmiot liryczny zwraca się do adresatu na "Pan" ("Wy"), więc oznacza to trochę inny stosunek do niego: pewien dystans, ale też wielki szacunek i całą gamę innych emocji...

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, wierzę. To mi nawet bardziej pasuje do wyobrażenia. Niestety sama nie mogę tego zmienić. Mogę tylko zbierać na blogu wszelkie możliwe tłumaczenia wierszy, co zresztą stale i maniacko czynię.
    Ślicznie dziękuję za cenny komentarz:)
    Pozdrawiam
    PS. Marina Cwietajewa to moja najukochańsza poetka rosyjska a ten wiersz jest mi szczególnie bliski...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam szukam wiersza M.Cwietajewy "Stół zastawiłeś na sześcioro o jednej siódmej zapomniałeś" tak się zaczyna. Wiersz nie ma tytułu. Czy ktoś z państwa może zna cały tekst. Będę wdzięczna za udostępnienie. Dziękuję

      Usuń
    2. Witam:) Sprawdziłam... Nie mam tego wiersza.
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Witaj,
    zalogowałem się na google, abyś wiedziała, że ja to ja, czyli anonim ;)
    Od tej pory będę pod tym Nickiem. Co do wiersza, to forma pomiędy Ty i
    Pan w języku rosyjskim jest chyba bardziej zbliżona do anglosaskiej niż
    polskiej wrażliwości, tak mnie się wydaje. Zrazu czyli za pierwszym razem
    kiedy czytałem "Chciałabym" wiersz wydał mi się mocno sentymentalny, z
    zagadkowym jak dla mnie zakończeniem. Kiedy wczytałem się w niego mocniej
    urzekła mnie jego kobiecą delikatność. Ciche tykanie zegara, półmrok,
    kropelki czasu zupełnie oddalają nas, całe to obrazowanie oddala nas,
    od istoty wiersza. Na każdym kafelku rysunek, widziałem takie kafelki
    w jakimś muzeum, zrobione indywidualnie, cudo prawdziwe, kończy się śniegiem
    za oknem. Półmrok, śnieg za oknem i cały papieros leci w ogień. To elementy,
    które z sentymentalnego opisu marzenia o miłości przekazują prawdziwy stan
    ducha, podmiotu lirycznego, jakże smutny, jakże cierpiący i jednocześnie samotny.
    Kapitalny wiersz z ukrytą tęsknotą za miłością. Jaką? Taką, której niestety
    nie ma.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że nie jesteś już anonimem. Nareszcie mogę więc po staremu wykopać anonimom topór wojenny.
      Wyczucie masz niesamowite, bo właśnie dziś miarka się przebrała - za dużo tu anonimów! Poczułam odrzut od tego bloga. Nie, nie skasowałabym go, tylko zostawiła i zaczęła jakiś inny. Z tym, że ja go naprawdę lubię i porzucenie go byłoby wygraną anonimów lub inaczej - wykurzeniem mnie z własnego bloga.
      Ok, dość o tym.

      Tak, wiem że w wielu językach nie ma aż tak dosłownego rozgraniczenia na "pan"/"ty"/"wy". Nigdy nie umiałam wyczuć, kiedy mam używać właściwego zwrotu i to jest jeden z tysiąca powodów mojej traumy (czytaj: debilizmu językowego:)) Kiedy czytam oryginał [hehehe, nazwijmy to umownie i litościwie: "czytam"] to widzę sensowność danego zwrotu, rozumiem dlaczego został użyty ten a nie inny zaimek osobowy. Jednak na moje nieszczęście w drugą stronę to nie działa i dlatego wolę grać rolę niemowy lub analfabetki tylko po to, aby samej nie decydować której formy użyć w zdaniu. [w języku 'migowym' mam to z głowy:))]

      "Chciałabym" mam wryte w pamięć jako tęsknotę za sennym, leniwym życiem w jakiejś zapyziałej mieścinie wyjętej wprost z klimatów Bruna Schulza. Zaś ten jej ukochany to bardziej przyjaciel niż rycerz na białym koniu. To ktoś, z kim pomilczeć nawet jest ciekawie.
      Dlatego ten wiersz jest dla mnie nie tyle o 'książkowej' miłości, ile o spokoju, ciszy, bratniej duszy. To wiersz-marzenie o domu w którym pachnie ziołami, jabłkami i nie ma wielkoświatowego blichtru, a co najwyżej błysk samowara i czystych okien.
      Ot i utopia z której nie chciałoby się uciekać:)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Nie wiem ilu anonimów jest na blogu, znam tylko jednego. Z tego co śledzę, to oprócz mnie żaden inny na bieżąco,nie komentował a więc...
    Mamy zupełnie inny odbiór tego wiersza. Nie uważam by był tęsknotą za czymkowiek. Jest wielką, rozumną, artystyczną kreacją, a nie tęsknotą za jakąś przyjacielską miłostką, błachostką lub namiastką. Tęsknotą za prawdziwym uczuciem które..., jest tylko w naszej wyobraźni.
    Ale to dobrze, że inaczej (Jung?) odbieramy ten wiersz.

    "Nie chce ci się nawet go strzepywać
    I cały papieros leci w ogień."

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dlatego poezja jest taka fantastyczna! Bo nie ma w niej (oczywiście wg mnie) żadnego wyraźnego 'stąd-dotąd', 'ma być tak - a nie siak'. Ty odbierasz wymowę tego wiersza po swojemu, a ja po swojemu.
      I jeśli chodzi o "Chciałabym" to jestem dość kostyczna. Nie chcę swojego zdania nikomu narzucać, ale też nie pozwolę aby ktoś rozwiał tę moją baśń... Nawet ja sama:)) Piszę tak, bo przy setkach innych wierszy jest tak, że w zależności od nastroju, miejsca, czasu itp. ich treść odbieram bardzo różnie. Raz mnie jakiś wiersz dołuje, a innym razem weseli, a jeszcze innym widzę w nim/czerpię z niego coś zupełnie innego.
      Ale nie w tym wypadku. "Chciałabym' to moja opoka. Arkadia. Kanaan.

      Zaś co do anonimów... Na przykład dziś: byłam przekonana, że pod "Grającymi w karty" Thomasa piszę tylko z jednym z nich.
      Pomyłka.
      Źle się odpowiada nie-wiadomo-komu. Poczułam tam dzisiaj moralniaka za swój wczorajszy na wpół żartobliwy wywód o Monecie... Nie powinnam, a mimo to poczułam. Miałam do siebie żal. I pomyślałam: "Po co mi to? Blog powinien być dla mnie czasem relaksu a nie źródłem stresu."
      I tak dalej i tak dalej.
      Dlatego tak się ucieszyłam, że przestałeś tu być anonimem. Dziękuję:*
      Pozdrawiam:)

      Usuń