* * *
opowiadano mi że gdzieś na końcu świata
drzewa się uginają pod rojem motyli
które przylatują by tam się rozmnażać
tylko jeden gatunek
i tylko w tym miejscu
nagle wśród krzyków nocnej bijatyki w barze
bledną stoły kieliszki i kwiaty z plastyku
bo tęsknota jest znikąd i dzięki niej widzę
właśnie teraz w kafejce wśród tych wszystkich
twarzy
drzewo z motylami
Henri Meschonnic
tłum. Krystyna Rodowska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz