Nie było drugiej Troi
Czemuż mam ją obwiniać, że dni moje
Napełniła żałością albo że przemocy
Uczyła ludzi ciemnych budząc niepokoje
I ciskała drobnicę przeciw wielkiej mocy:
Czyliż do ich pożądań odwaga się wzniosła?
Cóż może ją z umysłem jej pogodzić
Dzięki szlachectwu tak jak ogień prostym,
Z pięknością jak napięty łuk, co się rodzi
Nie dla naszego czasu miar przyzwyczajenia,
Tak samotną, surową, wyniosłą bez łez?
Cóż, co uczynić mogła będąc tym kim jest?
Czy była druga Troja dla niej do spalenia?
William Butler Yeats
tłum. Ludwik Dorn
Wlasnie...
OdpowiedzUsuńKobieta unosi i doprowadza do upadku.
Liryka w najpiekniejszej ze swoich odslon.
Nikt nie chce cierpiec, ale po czasie to wlasnie cierpienie staje sie jedyna prawdziwa inspiracja do zycia.
Piekne.