Prosty pozytywny
Nie przepadam za tego rodzaju śmierciami.
Dzwonek do drzwi zabija, ale potem trzeba
żyć długo, a przynajmniej przez czas tej wizyty.
Za każdym razem myślę, że to pozytywny
listonosz z pozytywnym przekazem pieniężnym,
czy coś równie dobrego. Za każdym cholernym
razem myślę, łudzę się – przecież ludzie byli
tu niedawno, w zeszłym tygodniu – i przecież przesadą
byłoby ich podejrzewać o takie aż wielkie
okrucieństwo, tak myślę, łudzę się, otwieram.
Otworzyć się. Rozmawiać. Kurewski ekumenizm.
Nadmierna ilość papierosów. Trzeba się, niestety,
czegoś trzymać. Rozmawiać. Trzeba zrobić coś
z ustami i rękami. Po coś tu umieram
na wysuniętej placówce. Oparty o wiersze,
wiersz kobietę, wiersz dziecko, wiersz ja, wiersz świat
i wiersz zaświat. Rozmawiać. Wymieniać się wszystkim
poniedziałkiem i grudniem, obiadem, gazetą.
Wyjść na miejskie powietrze, wyjść na barykady
przystanków tramwajowych, sklepów, knajp, autostrad.
Otworzyć się. Rozmawiać. Pozytywny program.
Prosty i pozytywny. Kontaktować się.
Mówić, zacisnąć zęby. Po coś tutaj jestem.
W sobie nie znajdę odpowiedzi. Nie.
(…)
Wycięte kilkanaście zwrotek.
Cenzura wewnętrzna.
Ale to było wczoraj. Dziś jadę tramwajem
uśmiechając się wstrętnie do wczoraj.
Wącham wczoraj, ostry
i grzeszny zapach. Ale to było wczoraj. Dziś nic.
Tylko jadę i więcej nie wydarza się.
Lekki grzesznie. Cokolwiek mi zrobią,
nie sięgną wstecz. Już jestem przedawniony.
Dziś tylko jadę i głównie jestem jechaniu oddany.
Marcin Świetlicki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz