Pan Cogito spotyka w Luwrze posążek Wielkiej Matki
Ta mała kosmologia z wypalonej gliny
trochę większa od dłoni pochodzi z Beocji
na szczycie głowa jak święta góra Meru
z której spływają włosy - wielkie rzeki ziemi
szyja jest niebem w niej pulsuje ciepło
bezsenne konstelacje
naszyjnik obłoków
ześlij nam świętą wodę urodzajów
ty z której palców wyrastają liście
my urodzeni z gliny
jak ibis wąż i trawa
chcemy byś nas trzymała
w mocnych swoich dłoniach
na brzuchu ziemia kwadratowa
pod strażą podwójnego słońca
nie chcemy innych bogów nasz kruchy dom z powietrza
wystarczy kamień drzewo proste imiona rzeczy
nieś nas ostrożnie od nocy
a potem zdmuchnij zmysły przed progiem pytania
w gablotce Matka opuszczona
patrzy zdziwionym okiem gwiazdy
Zbigniew Herbert
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz