To - William Carlos Williams

To

Są jałowe, ponure tygodnie,
gdy natura w swej bezpłodności
dorównuje głupocie ludzi.

Rok pogrąża się w noc,
a serce pogrąża się
głębiej niż w noc

w pustej, wymiecionej wiatrem przestrzeni
bez słońca, gwiazd lub księżyca,
lecz ze szczególnym światłem jak gdyby myśli,

która roznieca ciemny ogień -
wirujący wokół siebie, do czasu
gdy w chłodzie zabłyśnie

by uświadomić człowiekowi nicość,
którą zna: nie samotność,
nie ducha lecz

rzekomo objęte rozumem - pustkę,
rozpacz - (One
łkają i skomlą) wśród

łun i zgiełku wojny;
domy, gdzie zimno pokoi
jest nie do wyobrażenia,

ludzie, których kochaliśmy - odeszli,
łóżka stoją puste, kanapy
wilgotne, krzesła opuszczone -

Ukryj to daleko, gdzieś
poza umysłem, niech ukorzeni się
i rośnie - niezależne od zazdrosnych

oczu i uszu - samo dla siebie.
Wszyscy przychodzą kopać do tej kopalni.
Czy jest tam klucz do słodkiej

muzyki? Źródło poezji widząc
martwy zegar mówi:
Zegar stanął,

A jeszcze wczoraj tykał tak ślicznie
i słyszy plusk wody jeziora -
które jest teraz kamieniem.

William Carlos Williams
przekład Krzysztof Boczkowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz