Vincent van Gogh |
wszystkie okrzyki świata: salwy ptaków
i śmiechy motor sapiący pod górę brzmiały
ponad kurtyną drzew: ja leżałem
na brzuchu widząc nadciąganie cieni
koniczynę pod sobą z głową w uniesieniu
słońcem podczas gdy cień się szerzył pokładał na polu
ścieżka wygasła na mnie bo trwałem bez końca
w upale popołudnia ciężko w moich skroniach
pulsowała samotność czas wyciekał z dłoni
coraz dalej i dalej było do powrotu szedłem
na oślep goniąc moje słońca
Jacques Roubaud
przekład (?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz