Komu zima, komu poncz błękitnooki - Osip Mandelsztam

Rafał Malczewski - Krajobraz górski
Komu zima, komu poncz błękitnooki

Zima - arak, poncz błękitnooki komuś,
Komuś - wino z korzeniami, z aromatem,
Komuś wreszcie gwiazd okrutnych wyrok słony
W zadymioną pozwolono przenieść chatę.

Trochę ciepła z sierści owiec na pociechę,
Trochę ciepła, jakim pomiot tchnie z kurnika;
Ja za życie oddam wszystko - za opiekę,
I zapałka mnie potrafi ogrzać zwykła.

Spójrz: mam w ręku tylko mały dzban chropawy,
A pisk gwiezdny wciąż łaskocze słabe ucho,
Ale ciepło sypkiej glinki, żółcień trawy
Muszę kochać nawet skroś te marne puchy.

Lekko głaskać runo, wzruszać słomę,
Zimą głodną trwać w rogoży jak jabłonie,
Ku obcemu lgnąć z czułością nieświadomą,
Szperać w pustce i wciąż czekać nieprzytomnie.

Niech spiskowcy gdzieś się spieszą w kopnym śniegu,
Niczym owce, a śnieg skrzypi, dmie wichura,
Komuś zima - gorzką drogą do noclegu,
Komuś - solą uroczystych uraz.

Gdybyż unieść blask pochodni do księżyca,
Z psem iść naprzęd pod gwiaździstą solą nocy,
Z kurem w garnku wejść do izby czarownicy...
A śnieg biały, a śnieg biały gryzie oczy.

Osip Mandelsztam
przełożyła Gina Gieysztor

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz