Okaleczała pustynia Morrisa Gravesa
nie jest tym samym pustkowiem
które odnalazł biały człowiek
Wojtek Siudmak |
z przeciwnej strony
To dzikie białe gniazdo
na krańcu obłędnej
introspekcji
gdzie „jastrzębie ducha”
nurkują i giną
ogarniając w śmiertelnym upadku
pamięć całego
istnienia
i ciężkim kredowym skrzydłem
znaczą na ołowianym niebie
tysiące pajęczych wizerunków
lotu
To noc jest „naturalnym środowiskiem”
dla tych „ptaków ducha” ze skrwawionymi białymi skrzydłami
dla kluczy siewek
brodatych orłów
ślepych ptaków śpiewających
na szklanych polach
dla szalonych łabędzi ekstatycznych gąsiorów
schwytanych czapli
czarnych sów
cętkowanych jak żółwie
różowych ryb w górach
dzierzb szukających miejsc na gniazda
białokostnych trutni
łączących się w powietrzu
wśród upiornych księżyców
Tam jest zamaskowany ptak
łowiący w złotym strumieniu
oraz ibis „karmiący się
własną piersią”
i zagubiony duszek z Connemary
(w naturalnej wielkości)
Z kolei te nieme ptaki
roznoszą ryby i papierowe wieści
pośród dwu
bliźniaczych strumieni
niepamięci
gdzie wyobraźnia w zwróconym
ku sobie błysku
białej elektrycznej wizji
odnajduje swój obłęd
i niedosyt
u krańca świata
Lawrence Ferlinghetti
przełożyła Teresa Truszkowska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz