Wielkanoc mojej córki
Dzwony i hiacynty,
pisanek wzór święty,
cały świat w blaskach i szumie;
przyleciały ptaki,
udały się babki —
ależ cóż z tego ona rozumie?
Kira, moja mała córeczka,
Kira, moja smagła córeczka.
Dzwony za daleko,
hiacynty za wysoko,
babki jeszcze jej nie wolno jadać;
o ptaku na drzewie,
o ziemi, o niebie
mogę tylko jej, jak umiem, opowiadać...
Kira, moja mała córeczka,
Kira, moja smagła córeczka.
Brzdąc o niczym nie wie,
„Njam — njam” mówi ledwie
i na nóżkach paluszki liczy.
Toć niecały roczek!
Wózek, soczek, smoczek
to jej świat jest złoty, tajemniczy.
Kira, moja mała córeczka,
Kira, moja smagła córeczka.
Dzwony biją stare:
„Mateusz” i „Marek”,
dzwony strojne, strojniejsze niż lira;
w kadzidłach, w muzykach,
w szkłach, w modlitewnikach
światło dźwięczy, a w domu śpi Kira.
Kira, moja mała córeczka,
Kira, moja smagła córeczka.
Boże zmartwychwstały,
udziel nam swej chwały,
wszystkim święto daj w hiacyntach, w dzwonach,
żeby wszystkie dzieci
na tym groźnym świecie
mogły w rączki klaskać tak jak ona —
Kira, moja mała córeczka,
Kira, moja smagła córeczka.
Konstanty Ildefons Gałczyński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz