Ferdynand Ruszczyc - Wiosna - 1897 |
Tam, gdzie otworem stoją lasu drzwi,
gdzie dźwięki z pni ściekają, gdzie wilgoci
czuć zapach, tam leśniczy stoi i –
popatrzcie – moje ręce ma i oczy.
A las ma suknie stare, wszystkie zdarł.
Leśniczy chwieje się na śliskim kłączu,
nadejścia wiosny pragnie dojrzeć znak
i przyjąć pierwsze dziecko – pierwszy pączek.
Pochyla się – z pomocą gotów przyjść,
wsłuchuje się leśniczy zatrwożony,
czy czasem nie przedziera się wśród pni
łodyżka jakaś, źdźbło nieustraszone.
Nie krzywdźmy też, na leśny wchodząc trakt,
sosnowych babek i świerkowych wnuczek,
dopóki one się od siebie uczą,
jak rodzić marzec, gdy wokoło zimy świat!
Od nowa wszystko wznieść – niemały trud.
Jak cało wyjść, gdy zima wciąż na straży...
I wstrzelić swą łodyżkę w twardy grunt –
To jakby gospodyni drzwi wyważyć...
... Las nie ma końca. I wsłuchany w jego rytm,
leśniczy chwieje się jak liść posłuszny...
nie wpadaj w rozpacz, drogi, nie trać sił!
Nadchodzi marzec, miesiąc wielkoduszny!
Bułat Okudżawa
przełożył Tadeusz Lubelski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz