Trzej Królowie - Adam Zagajewski

Trzej Królowie
Przybędziemy za późno...
André Fréanud, Trzej Królowie
Gdyby nie pustynia i śmiech i muzyka
- zdążylibyśmy, i gdyby nasza tęsknota
nie zmieszała się kurzem gościńców.
Hieronim Bosch
Widzieliśmy kraje biedne, biedniejsze
jeszcze przez swoją wieczną nienawiść;
pociąg pełen żołnierzy i uciekinierów
stał długo na stacji, a stacja płonęła.
Obdarzono nas wielkimi zaszczytami,
tak że pomyśleliśmy – może naprawdę
któryś z nas jest monarchą?
Zatrzymały nas wiosenne łąki, kwiaty
kaczeńców i spojrzenia wiejskich dziewcząt,
złaknionych obcej miłości.
Składaliśmy ofiary bogom, ale nie wiemy,
czy oni rozpoznali nasze twarze
przez miodowozłotą zasłonę ognia.
Raz zasnęliśmy i spaliśmy wiele miesięcy
a sny huczały w nas niebezpiecznie, ciężko,
jak fale przyboju podczas pełni księżyca.
Obudził nas lęk i znowu musieliśmy iść,
przeklinając los i brudne oberże;
przez cztery lata wiał zimny wiatr
a gwiazda była żółta, przyszyta do płaszcza
niedbale jak tarcza szkolna.
Taksówka pachniała anyżkiem i wiekiem dwudziestym,
kierowca mówił z rosyjskim akcentem.
Nasz okręt zatonął, samolot zakołysał się nagle.
Poróżniliśmy się gwałtownie i każdy z nas
wyruszył w stronę innej nadziei.
Już ledwie pamiętam, czego szukaliśmy
i nie jestem pewien, czy grudniowa noc
otworzy się kiedyś jak źrenica
aparatu fotograficznego.
Byłbym może szczęśliwy, żyłbym spokojnie,
gdyby nie światło, które wybucha
nad murami miasta o poranku
każdego dnia i oślepia moje pragnienie.

Adam Zagajewski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz