Pierzchło, wytrawione
wiatrem promiennym twojej mowy,
mieniące się gadulstwo niedo-
przeżyć, własny stu-
języczny kłam stron-
nic - strof nic.
Już po
wirze wichru,
wolna
droga przez ludzkie
postacie śniegów,
pokutujących śniegów, aż
ku lodowcowym gościnnym izbom i stołom.
Głęboko,
w szczelinie czasów,
gdzie plaster pełen
lodu,
tam czeka kryształ oddechu,
twoje niezbite
świadectwo.
Paul Celan
przeł. (?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz