Ziemia jesienna
Kiedy się, ziemio, otworzysz do głębi,
pachnij tak, jak jesień zbutwiała,
zużyta moc i próżna chwała.
Jak wiatr, co drzewa skroś przez korę ziębi.
Ptaki się zerwą, nisko zleci chmura:
garść liści rzuć, niech stygną w rowie.
Jesiony są jak aniołowie,
którym po nocy wyszarpano pióra.
Sokory lękiem, żałobą okrutną,
w gałęziach pustych się zaniosą.
Syp się nad nami lekką rosą.
Niech pod nią lec nie będzie nam zbyt smutno.
Posiej woń gnicia, cierpką i wilgotną,
przez którą iść na poły we śnie
niech tak opornie i boleśnie,
jak gdy się idzie w ciemność bezpowrotną.
Może w twych liściach ułożyć się łatwo,
odpocząć na dnie i z ukrycia
nauczyć się nowego życia,
rozpoznać w oczach zasypanych światło.
Kazimierz Wierzyński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz