Dwadzieścia siedem kości,
trzydzieści pięć mięśni,
około dwóch tysięcy komórek nerwowych
w każdej opuszce naszych pięciu palców.
To zupełnie wystarczy,
żeby napisać "Mein Kampf"
albo "Chatkę Puchatka".
Nie zgadzm się. Są ludzie których "możliwości" są poważnie ograniczone przez normy etyczne:) Ale jak widać z pewnością można mieć w swojej twórczości zacięcie dydaktyczne, podczas gdy swym życiem dostarcza się studiującym etykę tak zwanego "przykładu negatywnego". A uczyć się można z każdego przykładu :)
Pisząc o poezji dydaktyczno-moralizatorskiej nasuwa mi się tylko jedno skojarzenie: Stanisław Jachowicz! Facet, którego wierszydełek nie trawię /grrrr/ Dla mnie na zawsze pozostanie małym pedofilskim sadystą.
A już tak bardziej na serio - w wierszach Szymborskiej nie dostrzegam dydaktyzmu, ponieważ go w poezji szczerze nienawidzę. A jej wiersze bardzo lubię i cenię. Zdaję sobie sprawę, że miała Ona i wciąż ma mnóstwo wrogów, którzy nie potrafią Jej wybaczyć pewnych wierszy. Kiedy się nie znosi Szymborskiej, wówczas można się dopatrzyć jakichś tam wskazówek w puentowaniu przez nią wierszy.
Zastanawia mnie tylko jedno: skoro mamy ponoć demokrację, to dlaczego u licha wciąż jedni drugich wyzywają od komuchów, katoli, zacofanych prawicowców, antypolskich liberałów, itp. Przecież w demokracji powinno być miejsce dla każdego! "Kto nie z Mieciem tego zmieciem!" było hasłem aktualnym i na topie, o ile mi wiadomo, za Mieczysława Moczara! Minęły dziesięciolecia, zmienił się ustrój, a ludzie wciąż tacy sami... Smutne to.
Proszą Panią, tak jak „najbardziej niebezpiecznym analfabetyzmem jest analfabetyzm nie tego, kto nie poważa żadnej książki, lecz tego kto szanuje wszystkie”, tak samo poszanowanie wszystkich ludzi bez względu na to co sobą reprezentują, jest dość podejrzaną ideą, która mogła się zrodzić tylko w tak chorym systemie jak demokracja i przyczynia się do rozrostu powszechnej nikczemności:
„A jak ta nikczemność rośnie i trwa? Z powodu uczuć religijnych religii demokratycznej, które każą wyrażać się o kanalii nie inaczej jak z szacunkiem, a kto nazwie ją po imieniu, ten odgrywa rolę wyklętego, jak niegdyś ci którzy wątpili w dogmaty katolickie”. Vilferdo Pareto do Maffeo Pantaleoniego 9.III.1907
Co do samej Szymborskiej, wiersze o Stalinie to można by i wybaczyć, w końcu i samemu Lecowi się taki napisało. Jednak Lec nigdy nie podpisał się pod listem domagającym się śmierci niewinnych ludzi*.
Ale nawet to można by i wybaczyć. Ale do wybaczania potrzebna jest inicjatywa strony która zawiniła, przyznaje się do błędu i prośba o wybaczenie.
* Szymborska z garstką podobnych jej krakowskich intelektualistów domagała się przyspieszenia wykonania wyroków śmierci na krakowskich księżach, których komuniści kłamliwie oskarżyli o pracę dla obcego wywiadu." Zdanie to wywołało zainteresowanie wielu czytelników. Prosili oni o szczegóły. Ten materiał te szczegóły właśnie prezentuje. W 1951 r. komuniści rozpoczęli bezpośrednią bezpardonową walkę z Kościołem. Zapoczątkowało ją aresztowanie pod zarzutem szpiegostwa biskupa kieleckiego Czesława Kaczmarka. Pod koniec tego roku aresztowano kilkunastu księży w diecezji krakowskiej. W styczniu 1953 r. odbył się ich "proces". Zarzucono im "szpiegostwo za amerykańskie pieniądze". Trzech księży skazano na śmierć, a pozostałych na wieloletnie więzienie. W lutym 1953 roku gdy księża oczekiwali w celach śmierci na wykonanie wyroku grupa literatów krakowskich, wśród których była Szymborska, podpisała i przekazała władzom oraz ogłosiła "Rezolucję Związku Literatów Polskich w Krakowie w sprawie procesu krakowskiego". Czego domagali się literaci? Czas był taki, jak pokazała historia, że broniąc księży mogli uratować im życie. Władze komunistyczne wyraźnie się wahały. Potrzebowały "poparcia społecznego". Chciały podzielić się odpowiedzialnością. Czyn komunistów był zbrodniczy i haniebny. Trzeba było być idiotą, by uwierzyć, że w kurii krakowskiej działa amerykański wywiad wykorzystując ją jako swoje narzędzie przeciwko komunistom. Nawet jednak jeśli ktoś, by w to uwierzył to i tak musiałby uznać, że stracenie księży to za wysoka kara. http://www.naszawitryna.pl/jedwabne_779.html
Ależ nie! Po prostu nie traktujemy poważnie tego co ta autorka pisze … Bo jednak mimo tego co Pani powiedziała na temat dydaktyki, powyższy wiersz taką zawiera. Jest ona raczej tym co Kierkegaard nazywał komunikacją niebezpośrednią, ale jednak występuje. Tak przynajmniej odbieram zestawienie Kubusia Puchatka z Mein Kampf …
Ale jeżeli ktoś w poezji szuka tylko doznań estetycznych i etyczna postawa autora w życiu nie jawi mu się nieestetyczną, czytaj: - „moralne oburzenie nie jest naprawdę szczere jeśli nie wywołuje prawdziwych wymiotów” – to jest jego wolny wybór. Człowiek jest tym czym sam się uczyni poprzez dokonywanie tych a nie innych życiowych wyborów, choćby i takich jak jego ulubione lektury. A jak się uprze, może napisać nawet książkę o świętości Geneta:)
Czy Pan zwymiotował czytając "Dłoń"? Jeśli tak, to przepraszam, że ośmieliłam się umieścić tutaj ów wiersz. Jeśli nie, to....;)
Ale bardzo Panu dziękuję za nawiązanie do Jeana Geneta. Nie znam go! Szybciutko przeczytałam teraz sobie o nim w Wikipedii i od pierwszej chwili go polubiłam! Już wiem, kogo od dziś będę szukać w bibliotekach i antykwariatach, bo na księgarnie raczej nie ma co liczyć.
Pierwsze pytanie dyskretnie przemilczę, natomiast cieszę się, że na coś się przydałem, pozostając z nadzieją, że Genet dostarczy Pani wrażeń estetycznych i nie będzie służył jako wzorzec pod budowę przekonań etycznych. Mam wobec Pani spory dług wdzięczności za tyle interesujących wierszy, a niestety nie stać mnie na paczki do więzienia, byłby to dla mnie zatem pewien stres i dyskomfort psychiczny :)
Albo podpisać petycję domagającą się wyroku śmierci ...
OdpowiedzUsuńMożna. Wszystko można...
UsuńNie zgadzm się. Są ludzie których "możliwości" są poważnie ograniczone przez normy etyczne:) Ale jak widać z pewnością można mieć w swojej twórczości zacięcie dydaktyczne, podczas gdy swym życiem dostarcza się studiującym etykę tak zwanego "przykładu negatywnego". A uczyć się można z każdego przykładu :)
OdpowiedzUsuńPisząc o poezji dydaktyczno-moralizatorskiej nasuwa mi się tylko jedno skojarzenie: Stanisław Jachowicz! Facet, którego wierszydełek nie trawię /grrrr/ Dla mnie na zawsze pozostanie małym pedofilskim sadystą.
UsuńA już tak bardziej na serio - w wierszach Szymborskiej nie dostrzegam dydaktyzmu, ponieważ go w poezji szczerze nienawidzę. A jej wiersze bardzo lubię i cenię. Zdaję sobie sprawę, że miała Ona i wciąż ma mnóstwo wrogów, którzy nie potrafią Jej wybaczyć pewnych wierszy. Kiedy się nie znosi Szymborskiej, wówczas można się dopatrzyć jakichś tam wskazówek w puentowaniu przez nią wierszy.
Zastanawia mnie tylko jedno: skoro mamy ponoć demokrację, to dlaczego u licha wciąż jedni drugich wyzywają od komuchów, katoli, zacofanych prawicowców, antypolskich liberałów, itp.
Przecież w demokracji powinno być miejsce dla każdego! "Kto nie z Mieciem tego zmieciem!" było hasłem aktualnym i na topie, o ile mi wiadomo, za Mieczysława Moczara!
Minęły dziesięciolecia, zmienił się ustrój, a ludzie wciąż tacy sami...
Smutne to.
Pozdrawiam:)
Proszą Panią, tak jak „najbardziej niebezpiecznym analfabetyzmem jest analfabetyzm nie tego, kto nie poważa żadnej książki, lecz tego kto szanuje wszystkie”, tak samo poszanowanie wszystkich ludzi bez względu na to co sobą reprezentują, jest dość podejrzaną ideą, która mogła się zrodzić tylko w tak chorym systemie jak demokracja i przyczynia się do rozrostu powszechnej nikczemności:
OdpowiedzUsuń„A jak ta nikczemność rośnie i trwa? Z powodu uczuć religijnych religii demokratycznej, które każą wyrażać się o kanalii nie inaczej jak z szacunkiem, a kto nazwie ją po imieniu, ten odgrywa rolę wyklętego, jak niegdyś ci którzy wątpili w dogmaty katolickie”. Vilferdo Pareto do Maffeo Pantaleoniego 9.III.1907
Co do samej Szymborskiej, wiersze o Stalinie to można by i wybaczyć, w końcu i samemu Lecowi się taki napisało. Jednak Lec nigdy nie podpisał się pod listem domagającym się śmierci niewinnych ludzi*.
Ale nawet to można by i wybaczyć. Ale do wybaczania potrzebna jest inicjatywa strony która zawiniła, przyznaje się do błędu i prośba o wybaczenie.
* Szymborska z garstką podobnych jej krakowskich intelektualistów domagała się przyspieszenia wykonania wyroków śmierci na krakowskich księżach, których komuniści kłamliwie oskarżyli o pracę dla obcego wywiadu." Zdanie to wywołało zainteresowanie wielu czytelników. Prosili oni o szczegóły. Ten materiał te szczegóły właśnie prezentuje.
W 1951 r. komuniści rozpoczęli bezpośrednią bezpardonową walkę z Kościołem. Zapoczątkowało ją aresztowanie pod zarzutem szpiegostwa biskupa kieleckiego Czesława Kaczmarka. Pod koniec tego roku aresztowano kilkunastu księży w diecezji krakowskiej. W styczniu 1953 r. odbył się ich "proces". Zarzucono im "szpiegostwo za amerykańskie pieniądze". Trzech księży skazano na śmierć, a pozostałych na wieloletnie więzienie.
W lutym 1953 roku gdy księża oczekiwali w celach śmierci na wykonanie wyroku grupa literatów krakowskich, wśród których była Szymborska, podpisała i przekazała władzom oraz ogłosiła "Rezolucję Związku Literatów Polskich w Krakowie w sprawie procesu krakowskiego". Czego domagali się literaci? Czas był taki, jak pokazała historia, że broniąc księży mogli uratować im życie. Władze komunistyczne wyraźnie się wahały. Potrzebowały "poparcia społecznego". Chciały podzielić się odpowiedzialnością.
Czyn komunistów był zbrodniczy i haniebny. Trzeba było być idiotą, by uwierzyć, że w kurii krakowskiej działa amerykański wywiad wykorzystując ją jako swoje narzędzie przeciwko komunistom. Nawet jednak jeśli ktoś, by w to uwierzył to i tak musiałby uznać, że stracenie księży to za wysoka kara.
http://www.naszawitryna.pl/jedwabne_779.html
Pozdrawiam i dziękuję za wiersze:)
Czyli co, usypujemy stosy z książek pełnych Jej wierszy i podpalamy!
UsuńTak będzie patriotycznie i po bożemu.
Pozdrawiam:)
Ależ nie! Po prostu nie traktujemy poważnie tego co ta autorka pisze … Bo jednak mimo tego co Pani powiedziała na temat dydaktyki, powyższy wiersz taką zawiera. Jest ona raczej tym co Kierkegaard nazywał komunikacją niebezpośrednią, ale jednak występuje. Tak przynajmniej odbieram zestawienie Kubusia Puchatka z Mein Kampf …
OdpowiedzUsuńAle jeżeli ktoś w poezji szuka tylko doznań estetycznych i etyczna postawa autora w życiu nie jawi mu się nieestetyczną, czytaj: - „moralne oburzenie nie jest naprawdę szczere jeśli nie wywołuje prawdziwych wymiotów” – to jest jego wolny wybór. Człowiek jest tym czym sam się uczyni poprzez dokonywanie tych a nie innych życiowych wyborów, choćby i takich jak jego ulubione lektury. A jak się uprze, może napisać nawet książkę o świętości Geneta:)
pozdrawiam:)
Dzień dobry:)
UsuńCzy Pan zwymiotował czytając "Dłoń"? Jeśli tak, to przepraszam, że ośmieliłam się umieścić tutaj ów wiersz. Jeśli nie, to....;)
Ale bardzo Panu dziękuję za nawiązanie do Jeana Geneta. Nie znam go! Szybciutko przeczytałam teraz sobie o nim w Wikipedii i od pierwszej chwili go polubiłam! Już wiem, kogo od dziś będę szukać w bibliotekach i antykwariatach, bo na księgarnie raczej nie ma co liczyć.
Pozdrawiam:)
Pierwsze pytanie dyskretnie przemilczę, natomiast cieszę się, że na coś się przydałem, pozostając z nadzieją, że Genet dostarczy Pani wrażeń estetycznych i nie będzie służył jako wzorzec pod budowę przekonań etycznych. Mam wobec Pani spory dług wdzięczności za tyle interesujących wierszy, a niestety nie stać mnie na paczki do więzienia, byłby to dla mnie zatem pewien stres i dyskomfort psychiczny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
O proszę, "normy etyczne"; "nasz dziennik... znaczy.... nasza witryna" i (o litości Wielki Nieistniejący ) "Kierkegaard"! ...
OdpowiedzUsuńJedno szczęście, że taka marginalna forma życia istnieje tylko w internecie...
Czy mógłby ktoś wytłumaczyć o co w tym wierszu chodzi?
OdpowiedzUsuń