Do drugiego człowieka
Jaka długa i trudna jest droga
Do ciebie drugi człowieku
Już mi się wydało
Że stanąłem na progu
I że za chwilę będę u ciebie
Ale gdy przestąpiłem próg
Ściany izby nagle się rozpadły
I znalazłem się pośrodku
Nieznanej przymglonej przestrzeni
Stąpałem jakby po omacku
A gdy się nieco rozjaśniło
Ucieszyłem się niezmiernie
Bo myślałem, że wszedłem
Na łąkę twojej dobroci
I że jaskry mam na przewodników
Ale nie cieszyłem się długo
Bo nagle ziemia zjeżyła się
Ostrą tarniną
I zaraz stanęła
Skalną zaporą góry
Raniąc nogi i ręce
Przedzierałem się
Przez dzikie tarniny i głogi
Bawiłem się nadzieją
Że gdy przejdę górę
Stanę na miękkim brzegu
Niedokończonej krainy miłości
I już tam zostanę
Ale zsuwając się wolno
I ostrożnie
Po drugiej stronie góry
Na próżno szukałem dla stopy
Miękkiego, bezpiecznego oparcia
Schodziłem coraz niżej
Ale wciąż byłem na skale
Aż doszedłem do miejsca
Z którego ujrzałem dno
A na nim płomienny napis
- Jaskinia nieszczęścia
Więc przerażony zacząłem
Uciekać z powrotem
Znów przeszedłem górę
Szybko biegłem przez łąkę
Bojąc się cierniowych niespodzianek
Powróciłem do siebie
I nawet się ucieszyłem
Swoją zapłakaną
Doliną smutku
Julian Kawalec
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz