Sonet na własne 24. urodziny
Ta noc jest tak cicha jak Mayerling rankiem,
płynie poprzez tęsknotę i złość i milczenie...
W słup soli się zmieniam w rytm serca uderzeń,
jak bilet do raju ściskam z wódką szklankę.
Słowo 'kochanka', czy słowem-kochankiem,
migają imiona - nocy dawnych cienie,
tęsknota spływa i łzą i nasieniem,
duch północny - kruk czarny - kołysze firanką.
Został czas utracony - i została cisza.
Usta dawno już zmarłe, których nie usłyszę,
szepczą mi puste słowa i ciszą mi dyszą.
Czas odmierza powoli godziny-galery,
magia liczby okrutnej 'dwadzieścia i cztery'.
Uciekaj stąd, uciekaj, o, Mario Vetsery!
Tomasz Paweł Röhrich
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz