Spojrzenie
Widzę z góry, z bezchmurnego nieba,
jak mrowiska świateł zapalają się nocą.
A wystarczy przymknąć powieki:
wschodzi znajome światło łubinów
i lipy stają w złotym cieniu pszczół.
Pszczoły zaprowadzą cię do Czarnolasu.
Samolot się przechylił.
I świecą z dwu stron konstelacje.
Po jednej spokojna cierpliwa;
w drugiej wyścig, połykanie czasu.
Wszystkie drogi w pośpiechu uciekają nagle.
Ziemia.
Jakże mnie boleśnie mało
dla tych wszystkich dróg.
Jan Zych
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz