Tristan Elwell |
Bólu przyjście gdy stuka w kość moją jak w drzwi,
jak los. Kościanym palcem, póki się nie poddam
i nie otworzę. I wali między brwi
i jak majtek z książek krzyczy do mnie g o d d a m!
Furie liści spadłych sucha piana sztormu
obłoków szarpanina trzask ginących wraków
noc gdy alchemiczka cjanki warzy z bromu,
grynszpan dosypuje do wywarów z maku.
Wreszcie ranek pogodny. Poranek bez radości
początek dnia i drogi długiego konania.
Gdy ruchem wyślizgowym odchodzi ku przeszłości
bez znaku bez spojrzenia bez głosu pożegnania.
Aleksander Wat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz