Było niebo, była wieczność
Było niebo, była wieczność.
Ekstaza miłości, zachwyt bezcielesny z otwartymi objęciami,
bieg o stopę ponad ziemią.
Było niebo, była wieczność.
W centrum młodości, w czasie dojścia do zenitu sił miłosnych,
naszej doczesnej wieczności.
Wzruszasz dzisiaj ramieniem,
wspominając ówczesne szaleństwo twoich młodocianych zmysłów?
No to szydzisz z nieba, z promienistego nieba dzikiej młodości!
Wszyscy, choć raz w życiu, wstępujemy do raju.
Wszystkich nas wypędza z niego grzech, którym jest czas.
Czas to nasz grzech rajski.
Czy zdarzyło ci się, będąc młodym i szczęśliwie zakochanym,
słuchać koncertu Bacha? Tak? Byłeś więc w niebie.
Krótko? Dłużej byś nie wytrzymał.
Byłeś tyle, na ile cię stać.
Raj jest za tobą, nie przed tobą, nie nad tobą.
Odwróć się i patrz: tam, nisko na horyzoncie,
złoci się jeszcze i lazurzy dawne twoje niebo.
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz