CygankaBrnąłem wieczoru wczorajszegoPo pas bez mała w grząskim śnieguZ nieznajomego mi przystanku.Wtem widzę chatę, we drzwi wchodzę:Czaj piją mnisi, solą słodzą,A z nimi droczy się Cyganka.Siedzi Cyganka na pościeli,Raz wraz zalotnie okiem strzeli,Mizerne prośby mieląc w ustach.Siedziała z nimi do zaraniaProsząc: "Podaruj, złoty panie,Choć szal, choć byle co, choć chustę..."Co przeminęło, to nie wraca,Dębowy stół i nóż na tacy,A w zamian chleba - jeż brzuchaty.A więc przez okno w kabłąk zgięciNa dwór cisnęli się garbaty.Minęło pół godziny. Czarne,Garncami odmierzane ziarnoZ wilgotnym chrzęstem żują konie.Skrzypią wrzeciądze o świtaniu,Turkocze zaprząg na majdanieI pierwsze ciepło czują dłonie.Zgrzebne ciemności rzedną ranem:To cienkusz kredą zabielanySzykuje za darmochę nuda,A poprzez półprzejrzystą szmatkęSączy się w okno dnia serwatkaI miga w locie wrona chuda.Osip Mandelsztamprzekład Jerzy Pomianowski
Cyganka - Osip Mandelsztam
więcej twórczości:
audio,
Mandelsztam Osip
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz