Wołanie Eurydyki
Orfeuszu, gdzie jesteś?
Pomyliłeś znów piętra
Ja Cię czekam, na ziemi
Piętro niżej od piekła
Tutaj wszystko jest czyjeś
Tylko łzy są niczyje
Orfeuszu, na ziemi się żyje
Orfeuszu, na ziemi się żyje
Orfeuszu, mężczyźni
Przybierali twą postać
Tyle rąk, tyle ust, tyle rozstań
Orfeuszu, przebaczysz
Przecież sam tak śpiewałeś
Tylko drzewa potrafią być same
Na tej ziemi piętro niżej od piekła
Orfeuszu, kłamali
Skradzionymi słowami
Które tobie ukradli - kochany
Trzeba było je chronić
Teraz znają je wszyscy
Powtarzają je, kiedy chcą niszczyć
Orfeuszu, gdzie jesteś?
Pomyliłeś znów piętra
Ja Cię czekam na ziemi
Piętro niżej od piekła
Orfeuszu, gdzie błądzisz?
Piętro niżej zjedź windą!
Orfeuszu, nie zdążysz
A za chwilę znów przyjdą
A za chwilę znów przyjdą!
Orfeuszu, za późno!
Patrzysz: czemu tak pusto?
Orfeuszu: Zabiło mnie lustro!
Jonasz Kofta
Tutaj pomarudzę, jeśli pozwolisz.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy znasz wersję Tamary Kalinowskiej tego utworu?
Bo z całym szacunkiem dla pani Banaszak, uważam, że Kalinowska zaśpiewała to lepiej.
A wiersz? Jeden z moich ulubionych Kofty.
Pozdrawiam, j.
Nie. Nie znam tej wersji. Ale zaciekawiłaś mnie i postaram się poszukać. Jednak dla mnie Hanna Banaszak jest w tej piosence nie do pobicia!
OdpowiedzUsuńWołająca Eurydyka to Ona. I już.
;)
Pozdrawiam