* * *
Ejże, Rusi ukochana,
Twe ikony – w słomie strzech...
I dal twoja nieprzejrzana –
Tylko błękit oczy ssie.
Jak proszalny służka boży
Patrzę w bezkres twoich pól.
A z topoli na płot z łozin
Upał dźwięcznie sypie sól.
Pachnie miodem i jabłkami
Twój pokorny w cerkwiach Bóg.
I przybliża się łąkami
Pląs radosny mrowia nóg.
Poprzez zapach ścieżek dziki
W łąkę wbiegnę i na mech,
Z naprzeciwka, jak kolczyki,
Dziewcząt się rozdzwoni śmiech.
Jeśli krzykną straże nieba:
„Porzuć Ruś, wybieraj raj!”
Rzeknę: „Raju mi nie trzeba,
Dajcie ukochany kraj”.
Sergiusz Jesienin
tłum. Tadeusz Nowak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz