Nadzieja nasza jakże uporczywa
Nadzieja teraz coraz częstsza
nadzieja teraz coraz rzadsza
jak morska latarnia zapalana w nocy
gaszona za dnia
Jesteśmy cali poddani jej władzy
jak dzieci wciąga nas na zielone wzgórza
gdzie wytrwamy tylko do pierwszych śniegów
bici deszczami błogosławieni słońcem
a potem odpycha nas niecierpliwą ręką macochy
znika na długie dni i tygodnie
przebłyskując tylko czasem ospałym promieniem
Nie chce się zadomowić
zaniedbuje się w obiecywaniu
bo oczekują od niej wciąż tego samego
zadawalają się byle czym
a ona ma wielkie ambicje
czasem chciałaby to wszystko
zacząć od początku
Julia Hartwig
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz