pochylony nad szklanką wódki
czekam o godzinie drugiej w nocy
na Dostojewskiego
dzwonił że przyjdzie
maszyna do pisania milczy
trzy butelki alkoholu
ustawiły się w kolejce
za oknem wychodzą robotnicy z fabryk
jest później
Andy Warhol |
Dostojewski nie pojawia się
ich ciężki tupot nóg
wypełnia przestrzeń
jakby układ słoneczny
przenosili na swoich barkach
idąc w ciemność
pociąg zatrzymuje się na dworcu
i rozdziera ciszę
rury kanalizacyjne cieniutko śpiewają
swoją nieskończona melodię
zaczynam czule myśleć o życiu
telefon nie daje znaku
z mroku wyłania się książę Myszkin
a za nim Stawrogin
oraz dwa szczury
które zamieniają się w moich przyjaciół
blady uśmiech świata
błąka się po ścianach
po drzwiach pełznie mucha
zatrzymuje się na moment
i ciężko wzbija w powietrze
z wymiętymi policzkami
zarośnięty
na przeciw mnie siada
Dostojewski
patrzy w niebo
a w głowie muchy widzę
jego ogromne płonące oczy
czarna broda Dostojewskiego
zamienia się w ognisty krzak
i powietrze płonie
osypuję się w górkę popiołu
świecąc jeszcze z dna
spaloną myślą
Stanisław Srokowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz