Boże Narodzenie na wzgórzach
Brnęli przez śnieg do czystego śniegu
chleba, trzymali go w olbrzymich niezdarnych
dłoniach, dotykali wargami jak zwierzęta,
wpatrywali się w ciemny kielich, w którym
jaśniało wino, czuli językiem jego
ostry smak, drżeli jak na wspomnienie
grzechu i przez chwilę w żłobach
swych serc słyszeli płacz miłości.
Powstali z klęczek i wrócili do nędznych
zagród, nadzy w bladawym świetle grudnia.
Ich horyzont skurczył się do jednego
małego podziurawionego głazami pola
z jednym drzewem, do którego pogoda przybijała
przerażone ciało, które prosiło się na świat.
R.S. Thomas
przełożył Andrzej Szuba
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz