Christophe Vacher |
Kontemplując po raz pierwszy noc,
zapytałem sam siebie: czy będzie wieczna?
Chciałem zbadać rację bytu słońca, kapryśną
ruchliwość księżyca,
tajemniczą armadę gwiazd,
które żeglują, nie idąc na dno.
Następnie pomyślałem, że Bóg jest dwójcą:
księżycem i słońcem, ziemią i morzem, powietrzem i ogniem,
albo jest dwojgiem w jednym:
deszczem/rośliną, błyskawicą/piorunem.
Skąd bierze się światło na niebie?
Czy wytwarza je huk? Czy to może płomień
wydaje dźwięk, rozdzierając przestrzeń?
(jak szczelina w murze, nim mur się zawali,
jak konwulsje planety, która wciąż się staje).
Czy Bóg jest dobry, bo zsyła nam deszcz?
Czy Bóg jest zły, bo jest kamieniem, co zabija?
Czy Bóg jest wodą, której brak nas unicestwia,
nadmiar zaś porywa nas z sobą, zatapia?
Tę część siebie, która mnie przeraża,
nazwę Demonem.
A może jest to sobowtór Boga, jego olbrzymi cień?
Albowiem bez cierpienia i zła
nie istniałoby dobro ani przyjemność,
tak jak dla istnienia światła
są potrzebne ciemności.
Nigdy, przenigdy nie znajdę odpowiedzi.
Nie mam czasu. Zgubiłem się w czasie.
Skończył się czas, który mi przyznano.
José Emilio Pacheco
tłum. Krystyna Rodowska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz