Marlewo
Zimą, gdy mróz przenika przez ściany,
otwory w swetrze i skórę,
nie uciekniesz stąd -
choć miasto nawołuje najgłośniej.
Ani wiosną. A ona zbudzi wiejskich włamywaczy,
potem komary
i przejdzie na koniec w najsurowsze - lato.
Jesienią wilgoć w kątach -
za szafą, za tapczanem sypiące się farba i tynk,
smród, od którego boli głowa.
Do latryny, pod studnię i dół ze śmieciami,
trzy wąskie ścieżki wydeptane w trawie -
nie uciekniesz jesienią.
Dariusz Sośnicki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz