Opera
Droga pani Schubert, w młodości często
chorowałem na operę. Operę tragiczną, która
dosypuje do życia trucizny, przebija sztyletem
strach, ginie w pojedynku, popełnia samobójstwo.
Podziwiałem śpiewaków, którzy ratowali honor
sopranu. Kiedy z arii wydobywał się ogień,
wzywali na pomoc fabułę i inne cudaczne
desenie sztuki. Jak pan wie, muzyka roznosi
choroby nieuleczalne: nokturny, serenady,
symfonie, urojenia smyczkowe. Jako pacjent sal
koncertowych, biegle nimi władam.
Ewa Lipska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz