Co słychać - Tadeusz Różewicz

co słychać

dwóch pije w parku piwo
trzeci w krzewach
się odlewa
pod magnolią różową
rechoczą i rechocą
nad milczącym stawem
żaby gdzie żaby wołam
gdzie żaby się zapodziały
Staff opuścił aleję zasłużonych
idzie alejką w moją stronę
uśmiecha się i pyta
„cóż panie Tadeuszu nowego
się dzieje?”
„nic się nie dzieje, panie Leopoldzie,
nawet nowość nie potrząsa kwiatem
drugorzędni aktorzy reklamują
gwiezdną wojnę o czarne złoto”
„to piękna nazwa...
dla szlachtuza”
powiedział Staff i wrócił
szybko na „tamten świat”
siedzę na ławce którą
zaprojektuje ktoś na moją cześć
skamieniały zgipsiały
z głową w chmurach
z głową na którą niebieskie
ptaszki załatwiają
czarne i białe odchody dochody
z daleka widzę mistrza Przybosia
„zajął pan moje miejsce Tadeuszku”
mówi mistrz z uśmiechem
odpowiadam smętny i sam pełen winy
„wszyscy się zmieścimy... i pan
i ja i Iwasio i Pucio i Tuwim
nawet Pietrkiewicz z Pasternakiem
Jan Maria Gisges Ożóg z Czernikiem
Frasik i Miłosz (z respektem)
i Eminowicz i Stasiu Skoneczny
(mały i duży… może być
nie tylko świętym ale i poetą)
„wir alle wünschen jedem alles gute
(...)
wir jeder wünschen allen alles gute”
napisał kiedyś mój zmarły przyjaciel
Ernst Jandl
czas kończyć przypomniał
mi o „języku przez własne
zęby ugryzionym”
sam Leonardo da Vinci

Tadeusz Różewicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz