Job - Kazimiera Iłłakowiczówna

Stanislav Plutenko
Job

Ten Job - nie wiedzieć, kto zacz: koczownik, może nawet Beduin?!
po ciężkiej próbie, jako mocarz wstał z ruin:
nowych miał stad mrowie,
żon i synów nie zliczy najbieglejszy człowiek,
a z przyjaciół i sług
pułk wystawić mógł.
Tak tedy, jak za dawnej jego wspaniałości,
każdy mu kadził, każdy zazdrościł.

On jednak, zapytywany, kto mu jest najmilszy,
chwiał głową, uśmiechał się i milczał.
A ręką, która dawno odwykła od pracy
łeb Burka kudłatego głaskał i obracał,
kundla, co kości teraz najtłustsze obgryza,
wtedy zaś samotnemu ropne rany lizał.

Kazimiera Iłłakowiczówna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz