Witkacy - Pocałunek mongolskiego księcia na lodowej pustyni W czarnym, bezdusznym żarze(fragment dramatu "Tumor Mózgowicz")
W czarnym, bezdusznym żarzeSpocone cielsko dusi mnie i gnębi.Tak bóstwo nieznane mnie karzeZa czyny świetlistych gołębi.Gołąbki białe, marzenia dziewczynkiNa mokrej trawie zwałkonione świnki.Tyś jeden, a ich jest tysiące.Chciałabym ciał mieć tyle, ile myśli,A każde ciało by kochanków miałoTyle, co liczb jest choćby w alef-zero.O, otchłań niedosiężna słóweczka: dopiero,O, karki rozbyczone, korzące się i gnące.Chciałabym czarne, przepalone żądzeW błękitne zawrzeć miesiące.Zawrzeć na wieki więzienia wrzeciądze,Które zbudował na bezdrożach świataJakiś zwycięski tytaniczny bóg:
S. I. Witkiewicz(Witkacy)
W czarnym, bezdusznym żarze (fragment Tumora Mózgowicza) - Witkacy
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz